Jeden po drugim, miękko, a każdy na grubość dwóch kresek. Za sklepową ladą pani ser kroiła w plastry. Staliśmy, kolejka ani drgnęła. Spokój, córka na chwilę przycichła i myśl od razu dopadła płytka. Bo odlecieć to można na różne sposoby: we śnie, na koncercie, albo drinka wypiwszy, jednego za dużo - ale w Kauflandzie? Cisza. Za ladą pani ser kroiła, półtłusty, zaciągając strasznie: "Łoj, łoj, troszku się więcej nakroiło". "Chciałam 10 deko... To ile wyszło?" - rzucił ktoś do pani. "Łoj, tak z pół kilo, ale serek pyszny".
Dzień po dniu życie przelatuje obok nas, nie ucząc nas tej sztuki. Ponoć wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem; potrzebujemy kogoś do pary, by wznieść się wysoko. To nawet ładnie brzmi, ale czy prawdziwie? Z drugiej strony nigdy nie wiesz, z kim polecisz, i dokąd. Może nigdzie. "Wiesz, córeczko - zaczęła mama - nie mam siły ćwiczyć tej Chodakowskiej". "Ja też nie, dlatego nie ćwiczę" - odpowiedziała córka, i poszła rysować gołębia.
W cieniu odciętych skrzydeł, z bliznami na plecach, pomiędzy odlotem a staniem w kolejce próbujemy nadać sens naszej egzystencji. "Córa - zaczęła stanowczo mama, patrząc na armagedon w pokoju. - Chcę mieć jeden dzień bez bajzlu, histerii, i sprzątania. Jeden dzień". "No dooobra, wytrzymam" - oświadczyła córka.
Dzień po dniu życie przelatuje obok nas, nie ucząc nas tej sztuki. Ponoć wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem; potrzebujemy kogoś do pary, by wznieść się wysoko. To nawet ładnie brzmi, ale czy prawdziwie? Z drugiej strony nigdy nie wiesz, z kim polecisz, i dokąd. Może nigdzie. "Wiesz, córeczko - zaczęła mama - nie mam siły ćwiczyć tej Chodakowskiej". "Ja też nie, dlatego nie ćwiczę" - odpowiedziała córka, i poszła rysować gołębia.
W cieniu odciętych skrzydeł, z bliznami na plecach, pomiędzy odlotem a staniem w kolejce próbujemy nadać sens naszej egzystencji. "Córa - zaczęła stanowczo mama, patrząc na armagedon w pokoju. - Chcę mieć jeden dzień bez bajzlu, histerii, i sprzątania. Jeden dzień". "No dooobra, wytrzymam" - oświadczyła córka.
Jurgis Kairys, Suchoj Su-26, IX Piknik Lotniczy w Krakowie |
Chyba wolę mieć dwa skrzydła i chwycić kogoś za rękę, kiedy zechcę polatać. Z jednym byłabym jakaś niepełna...byłoby mnie pół.
OdpowiedzUsuńA odlecieć...jakkolwiek....fajnie jest :)
Mnie się często we śnie wydaje, że latam :) Albo może wcale nie wydaje...
Usuń;)
We śnie to często wbiegam ogromnymi schodami w górę. Staję na ich szczycie i skaczę. Spadam bardzo powoli....i jeszcze nigdy nie wylądowałam. Czyli jak nic też latam :)
UsuńKiedyś się obudziłem, i nie mogłem uciec od przekonania, że naprawdę umiem latać :)))
UsuńI co? Przetestowałeś nową umiejętność? :D
UsuńNie miałem odwagi, wystarczy mi samo przeświadczenie, że potrafię ;)))
UsuńHahahaha tak myślałam :))
Usuńco tam....nocne loty ćwiczeniowe wystarczą :D
;)
Usuńhmm odloty fajne są, przyloty też, ważne żeby mieć z kim latać i lądować, a nawet zwyczajnie spacerować :)
OdpowiedzUsuńPrawdę rzekłaś :))
UsuńJeden dzień bez bajzlu i histerii, i chrzanić skrzydła!
OdpowiedzUsuńInterpretacje mogą być różne ;)))
Usuńjak wyżej - zdaje się, że o to chodziło w tym poście.
OdpowiedzUsuńJak wyżej :)))
UsuńPS. Fajnie, że wróciłeś :)
Wczoraj byłam w Krakowie, tęsknie za tym miastem:) teraz często tam odlatuję myślami :)
OdpowiedzUsuńNo to pięknie :))
OdpowiedzUsuńChoć my tu w Krk chętnie byśmy się gdzieś wyrwali z tego miasta, tak na dwa miesiące w roku :)))
to zapraszamy :)
Usuń;)
UsuńZ tym serem, to naprawdę - 100% jak z różnymi innymi sprawami w życiu (tymi bardziej dla ducha niż ser), też się nie zawsze ustawiamy się w kolejce po o aż tyle, no a wychodzi tak jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńMiałem wrażenia, że ta pani krojąc ten ser odleciała gdzieś daleko, ale widząc miny kolejkowiczów zrozumiałem, że oni po jakimś czasie też odlecieli ;))))
Usuń"Zuziu a może chciała byś takiego małego bobaska, braciszka albo siostrzyczkę?"
OdpowiedzUsuń"Eeeee nie, wolę latać!"
:)))
Tak swoją drogą, są tacy co nieźle te skrzydła potrafią podciąć - niestety.
He he, moja córa chyba wolałaby rodzeństwo :))
UsuńPS. Potrafią podciąć, ale to temat na inny wpis ;)))
i w Kauflandzie odlecieć można....wszędzie można...ktoś mi kiedyś napisał, że latanie jest piękne....w Ally też jeden marzył by polecieć....poleciał...no a jak to się skończyło to już inna kwestia...
OdpowiedzUsuńPrzecież Ty latasz na miotle, więc po co jakiś Kaufland.
Usuń;))))
ale Ty mi musisz zazdrościć....tej miotły ;)
UsuńPięknie napisane. Jak dla mnie - dobra życiowa "literatura". pozdro
OdpowiedzUsuńŻycie pisze najlepsze historie :) Pozdrawiam :)))
UsuńAch te kolejki na dziale mięsnym, dlatego tak czesto jem dżem truskawkowy.. Piekne słowa, piekne fotografie.. :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię dżem truskawkowy :)))
UsuńPS. Jak tak człowiek czasem zwolni, przystanie na moment, to niejedną rzecz usłyszy lub wypatrzy ;)))
to prawda, zatem czekam na kolejne zabawne i mniej zabawne historie z życia wzięte.. :) Pozdrawiam!
UsuńJakieś się jeszcze pojawią, pozdrawiam :)
UsuńCzasami tylko te "odloty" trzymają nas przy zdrowych zmysłach...
OdpowiedzUsuńCzasem ;))) A czasem tracimy przy tym zmysły :)))
Usuńodlatuję na moment kiedy czytam takie posty :)odlatuję gdy wieczorem siadam w ulubionym fotelu i zaczynam pleść łańcuszki kordonka, na ziemię powracam gdy najmłodszy z potomków moich nagle wybiega z pokoju bo zapomniał się wysikać :) odlatuje gdy mam blisko siebie moją drugą połowę i powracam gdy On wzlecieć musi w niebo za pracą ...ech życie :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak to jest :))) Czasem wystarczy wejść w sobotni poranek do pokoiku i zobaczyć małą stópkę wystającą spod kołderki - tylko tyle :)))
Usuńbłagam Cię, napisz książkę!
OdpowiedzUsuńI zatytułuję ją "Najcieńsza książka świata" :)))
Usuńniech będzie i najcieńsza :)) ja ją kupię na bank :)) Witam się z uśmiechem wielkości banana na ustach, odlatując, z upieczonym tortem w dłoni i Twoimi literkami w tle .. Udanego weekendu !
UsuńWiększość nakładu rozdam, spokojnie :)))
UsuńWow! Twoj blog daje duzo do myslenia, a czyta sie go lepiej niz Shakespeare'a. Dodaje do obserwowanych blogow, pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne posty :)
OdpowiedzUsuńShakesbeer - taka knajpa w Krk. Przy kontuarze zawsze siedział ktoś, komu wydawało się, że daje do myślenia, tyle że barman czytał w jego myślach już od progu ;))))
Usuń...taka sentencja wisi u nas nad łóżkiem. Tak do końca nie jestem pewien tego co tam napisano, czy bez skrzydła latał bym jak skołowany, czy ta druga osoba nie ciągnie za bardzo na swoją stronę. Lepiej nie mieć skrzydeł i mieć święty spokój...
OdpowiedzUsuńMy myślimy, że lepiej, a życie i tak swoje. Jednym przyprawia skrzydła, a innym, dajmy na to, rogi ;))) Nigdy nie wiesz, póki nie spojrzysz z lustro :)))
UsuńPani krojąca ser odleciała niesiona własnymi myślami. Jestem pewna ;) Mam takiego osobnika w domu, często odlatuje i moim synem jest :)
OdpowiedzUsuńPani odlatywała najpierw na stoisku z napojami, teraz na serach :))) PS. Też chyba jest takim osobnikiem ;)))
UsuńCóra ma anielską cierpliwość i jest w stanie aż jeden dzień spełniac życzenia rodziców:-)
OdpowiedzUsuńJest w stanie, ale czy to robi, to już inna sprawa ;)))
UsuńA może kiedy miałabym skrzydła i wiedziała do czego służą, byłabym przewidywalna? Moje życie ułożyłoby się po mojej myśli ;)
OdpowiedzUsuńMoże, może, kto wie :)
UsuńOdloty w kauflandzie - co za abstrakcja! Jak to u Ciebie:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam :)))
UsuńNo, ale zdjęcia to chyba nie są tak adekwatne, albo ja nie panimała aluzji... Dialogi młodej z mamą są świetne :)!
OdpowiedzUsuńSamoloty akrobacyjne chyba najbardziej przypominają to, co nazywamy lataniem ;)))
UsuńNo tak.
UsuńCytat o aniołach z jednym skrzydłem dobrze mi xnany i bliski ;)
OdpowiedzUsuńA dzis trafilam na takie zdanie:
Człowirkowi do szczęścia potrzebny drugi człowiek.
I cos w tym jest. Daje do myślenia.
Choć zgadzam się ze odlatywać mozemy również sami, ale to calkiem inny rodzaj odlotu. ;)
PS. Odpowiedzialam tez na twoj komentarz u mnie na bl. Pozdr. :)
Czasem jest potrzebny drugi człowiek, czasem nie - zależy od sytuacji, pozdrawiam serdecznie :)
UsuńA wiecie jaki odlot jest po staniu na głowie? Spróbujcie. Jesttt MOC!
OdpowiedzUsuńJa dostaje wielkiego kopa energetycznego, czuję sie lekka i msm wrażenie ze mogę wszystko !(przynajmniej przez chwilę ;))
Niestety nie próbowałem, ale może kiedyś, kto wie ;))
UsuńJa staję na rzęsach
UsuńAle czy na długo? ;)
Usuń
OdpowiedzUsuńWitam, chciałabym zaprosić Was do wzięcia udziału w kilku naszych zabawach.
W jednej do wygrania są bardzo fajne gadżety z bajki Uniwersytet Potworny (bluzeczka, torba sportowa, przybory), w drugim jest możliwość przetestowania ciekawej gry edukacyjnej dla dzieciaczków, trzeci jest konkursem fotograficznym w którym można wygrać śliczny i mięciutki ręczniczek, poduszeczkę lub apaszkę.
Nie chciałabym nadużywać Waszej cierpliwości i nie wkleje linków, ale jeśli jesteście zainteresowani, którąś z wyżej wymienionych zabaw to zapraszam na mój profil do bloga "Babylandia". Po boku są banerki konkursowe, więc łatwo trafić na to co Was ciekawi. Jeżeli jednak nie jesteście zainteresowani to z góry chciałabym bardzo przeprosić za tę reklamę...
Pozdrawiam cieplutko
Marta
Dziękujemy za zaproszenie, pozdrawiam :)
UsuńPięknie to napisane- nigdy nie wiadomo, kto anioł i czy dźwiga skrzydło do naszej pary?
OdpowiedzUsuńZachowajmy czujność
eksperyment-przemijania.blog.onet.pl
http://kadrowane.bloog.pl/
Czujnym być, oto jest wyzwanie ;)
Usuńtak pół żartem pół serio to panie w kauflandzie zawsze kroją wiecej niz poprosimy :)))
OdpowiedzUsuńa tak na powaznie świetnie i mądrze piszesz aż sie miło czyta
Dziękuję, zapraszam częściej :)
UsuńGenialną masz córkę! Ostatni tekst o bałaganie najlepszy, aż się uśmiałam :-)
OdpowiedzUsuńGenialna oczywiście po mamie :)
UsuńWitaj! Dziś zostaliśmy wyróżnienie na blogu u Librarian.Dzięki temu trafiłam na Twojego bloga z czego bardzo się cieszę :)Będę zaglądać regularnie :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGratuluję wyróżnienia, zapraszam, również regularnie :)
Usuńja juz sie nie moge doczekac kiedy moj synek takie teksty zacznie walic w stylu Twoja corka o braku balaganu ;] przy okazji zapraszam do poczatkujacej mamy - http://sekretnezyciematek.blogspot.com/ blog raczej mamowy, ale ojcowskie zdanie zawsze mile widziane ;]
OdpowiedzUsuńTytuł intrygujący, na pewno zajrzę ;)
UsuńHmm, mam tylko jedno skrzydło... to prawie tak, jak... :)
OdpowiedzUsuńRównież kolekcjonuję takie momenty (a czają się w najmniej spodziewanych miejscach i czasach), pozdrawiam!
Dokładnie, nigdy nie wiesz, kiedy ten moement nadejdzie, pozdrawiam :)
Usuńjak to się stało, że przeczyłam post o wdzięcznym tytule jak adres mojego bloga?
OdpowiedzUsuńTo jakieś szalenstwo z Chodakowską, przyleciała moja córka i ćwiczy, pytam, co robi i jak brzmi odpowiedź?
No jak to, Chodakowską
10 deko a pół kg, cóż to za różnica :)
Tak, to post z adresem Twojego bloga, prozaiczny :)
OdpowiedzUsuńaż mi serce szybciej zabiło :)
Usuńale uspokoiłam się jak doczytałam do końca :)
;)
UsuńDzięki za odwiedziny. Fajnie tu:-)
OdpowiedzUsuńZapraszam jak najczęściej :)
UsuńJa tam skrzydeł nie mam, a jakoś lekko mi . Czasami się uniosę ponad " coś"
OdpowiedzUsuńJa też, ale czasem trochę braknie i człek się potknie o krawężnik dajmy na to ;)))
OdpowiedzUsuńjak są ręce, nogi to da rade się podnieść :-), a czasami i ktoś pomoże
UsuńNie mam córki - nie mam Chodakowskiej. Za to kopię z synami piłkę i jeszcze pies się dołączy.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam kilka postów. Jak dobrze "spotkać" mężczyznę, który ma czas zachwycać się własnym dzieckiem:)Pozdrawiam!
Tego czasu wcale nie jest aż tak dużo ;))) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzień po dniu życie przelatuje obok nas, nie ucząc nas tej sztuki. Bardzo dobrze powiedziane.
OdpowiedzUsuńCzasem mi się coś udaje powiedzieć ;))) Niegłupiego ;)))
UsuńAż mi się zdawało, że to zdanie już gdzieś czytałam. Że to cytat jest.
UsuńJa nie mogę być latającym wysoko aniołem... nawet kogucikiem co podlatuje na płot - na wysokości spojrzałabym w dół i spadła ze strachu;)
OdpowiedzUsuńAle wtedy może jakiś inny aniołek by Ci pomógł :))) Kto wie :)))
Usuń