Pierwsza czytanka

Po grzyba ja to robię? Nie wiem. Ważka to refleksja, przełomowa. Tak, pisanie ma zalety, ale lista zapomnianych książek uczy, że cierpliwość czytelnika ma swoje granice. Tyle. Dogasający błysk szpalt, skrawki zdań, nieuchwytna po latach myśl twórcy. Ważkie i przełomowe to odkrycie. Jeśli z pisania wyczyta się jednak tylko to, co napisane, to o kant dupy potłuc takie czytanie! - tak twierdzą wielcy. Jest zatem dla mojej grafomanii mikra szansa - że ktoś wyczyta to, czego nie napisałem, i dozna zagłady światopoglądu. Lecz czy jest coś jeszcze? Coś nieoczywistego? "Córa, jak ty ładnie już czytasz?" - powiedziałem. "Tato, a masz coś przeciwko temu?"

Hm. Człowiek w dwa lata opanowuje mowę, ale potrzebuje wielu lat, by poznać sztukę milczenia. Szybko przychodzi mu czytanie, choć mija sporo czasu zanim zacznie coś rozumieć. Jako mały chłopiec nie uczyłem się pilnie ze swojej pierwszej czytanki. Olewałem szkolne lektury, ignorowałem historię i nauczycieli. Nie wierzyłem prawie w nic, czego sam nie zapisałem w zeszycie. I dziś doznaję olśnienia, że nie mogę oceniać nikogo na podstawie tego, co o kimś wyczytałem. Miałkie to odkrycie, za to refleksyjne, zwłaszcza że niedługo przeczyta to moja córka.

Między ukończoną brednią o pisaniu a nieodległą brednią o czymś innym jest jeszcze coś. Coś naskórkowego, czego ja nie odważę się skomentować. "Przepraszam, że prytnęłam - zaczęła córka. - Ale tato, wiesz, ja tym prytkiem zrobiłam muzykę".

Ko­niec i trąba,

a kto czy­tał, temu bomba!

60 komentarzy:

  1. E...., że co?))), trochę to za mądre dzisiaj dla mnie. Głowa mnie boli:)), już bardziej to prytnięcie,,, to rozumiem:)) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIE MA TO JAK usunąć sobie przypadkiem wszystkie swoje odpowiedzi :) Ponieważ nie pamiętam, co każdemu z Was napisałem, postaram się przynajmniej podziękować za komentarze :) Dziękuję :)

      Usuń
  2. ...jestem chłop, urządzenie proste, wiec wolę czytać to co napisane niż się domyślać gdybań autora. No wróżka to ja nie jestem ani szyfrant by między wierszami szukać ukrytego sensu...

    ...jeśli chodzi o prytknięcie to jeśli się poćwiczy to górne C można uzyskać... :))

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja za to nawet teraz dużo czytam a jako uczennica w szkole też duuuużżżżooo czytałam,co to dało ?czasem czuję się mądra kiedy znam odpowiedź na zadane pytanie :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. :-);-) A mnie się podoba o milczeniu, tak bym chciała, żeby co niektórzy to opanowali .... jest jeszcze trochę czasu, ...
    A z lektur to ciągle pamiętam "Ten obcy" Jurgielewiczowej, chyba już się tego nie omawia
    Pozdrówka ciepłe!

    OdpowiedzUsuń
  5. Egzystencjalne rozterki niespełnienia? Nic to! - jak mawiał klasyk. Takie przejmowanie się to dopiero o kant dupy... (to już drugi klasyk - tutejszy:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale nie zamierzasz przestać pisać, prawda?

    Ja wychodzę z założenia, że zarówno piszący, jak i czytający są różni. Do jednych dotrze więcej, do drugich mniej... A ja chcę pisać tak, jak czuję, bo tylko wtedy sprawia mi to najwięcej przyjemności. I staram się nie myśleć o tym, czy odbiorca zawsze wyczyta spomiędzy słów to, co tam ukryłam :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. A tekst z prytnięciem... Nie ma to jak zrobić coś z niczego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przypomina mi to historię z Przygód dobrego wojaka Szwejka. Pewien chłopina lubił smarkać na szyby i rozmazywać to wszystko, tak że powstawał obraz:) Przy odpowiednim podejściu wszystko zamienia się w sztukę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ot co. Nieważne co kto wyczytał, lub usłyszał, ważne co AUTOR miał na myśli.

    OdpowiedzUsuń
  10. Och, przecież i tak każdy czyta według własnego programu i szyfru.
    Według własnych wspomnień, skojarzeń, punktów stycznych i liczb pierwszych. Mnogość światów. Uwielbiam to!
    Może jednak komuś się udało przeczytać, to co chciałeś?:)

    OdpowiedzUsuń
  11. No ja się tak całkiem mocno staram wczytać w międzywiersze i nic... pyrtnięcia jakieś może..., ale to też tak niezbyt całymi wyrazami... ;/...

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj, Tato, Tato :)
    Przecież puszczając tekst w obieg, musisz się liczyć z tym, że to, co napisałeś, to tylko impuls. Twój tekst zaczyna żyć własnym życiem w umysłach czytelników i trzeba mu na to pozwolić - tak jak kiedyś musisz na to pozwolić córce. Może to jest właśnie ten moment?
    To, co piszemy, jest przez emocje i doświadczenia życiowe innych miksowane, przetwarzane w zależności od zapotrzebowania. Jedni to potraktują jak fundament i zbudują pałac, a inni okroją, bo akurat im potrzebny tylko jeden pustak. Tak już jest.
    Nie, zagłady światopoglądu nie doznałam z Twojego powodu nigdy, ale zawsze dostaję po lekturze Taty coś pozytywnego. Co? To już nie Twój biznes ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam i przyjęłam swoje przemyślenia, sądząc że na swój chłopski rozum pojmuję, po czym lektura komentarzy wywołała zbyt silny dysonans i teraz czuję się zdołowana, że albo nie rozumiem autora, albo komentujących;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobry komentarz :) Dziękuję :)
      Racja może być po Twojej stronie :)

      Usuń
  14. Oh tato, Twój wpis skradł mi pół godziny na analizowaniu co autor miał na myśli i co ... stwierdzam że masz muzykalną córkę ;o)

    OdpowiedzUsuń
  15. Filozoficznie dzisiaj, no, no.... Przyznam się, że nawet zaczęłam szukac tego, czego nie napisałeś. W moich zwojach mózgowych zaszumiało, zadźwięczało i....I wyczytałam,że bardzo żałujesz, iż olewałeś wszystkie lektury szkolne i zamierzasz je teraz wszystkie przeczytać razem ze swoim dzieckiem. Co? Może być? Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  16. Hahaah, czytani ze zrozumieniem na maturze - to jest coś co mój mózg nie ogarnął na języku polskim ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozumiem co czytam, ale niekoniecznie rozumiem co autor napisał :)
    i tak właśnie mam.

    I jedni potrzebują uczyć się milczenia, a znowu inni mają wielki problem w nauce mówienia (do innych).
    Czy nie jest tak czasami?

    A drzewa szumią, jak szumiały i póki nikt ich nie zetnie.

    Ale mi się napisało :)

    Pozdrowienia serdeczne

    OdpowiedzUsuń
  18. A bo widzisz czytania nie słychać przez co jest passe a prytnięcia, jako te głośne, obecnie są cool ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. W tym prytnięciu Córki jest jakaś głębia, czuję to (metaforycznie!)...

    OdpowiedzUsuń
  20. córka między słowa wplotła to coś czego nie widać, nie słychać a czuć. czysta metafizyka:)

    a ja lubię się domyślać i szukać tyle, że czasem mogę nad interpretować ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Uwielbiam Twoja córkę! Pisz o niej wiecej.. :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Ci dziękuję za odwiedziny i komentarz :)))
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  22. Największą wadą ale i zaletą pisania metaforami jest to, że pisząc o jednej rzeczy, Czytelnik może pomyśleć o innych. To jest pochlebstwem, że ktoś potrafi odnaleźć w teście jeszcze inny sens, czy obelgą, że nie potrafi domyślić się, "co autor miał na myśli"?

    OdpowiedzUsuń
  23. Myślę, że wielcy pisząc o wyczytywaniu czegoś więcej niż jest napisane, mieli coś innego na myśli niż doszukiwanie się, co autor miał na myśli, i w tym tkwi chyba różnica w rozumieniu tych słów :)))

    OdpowiedzUsuń
  24. O matko ,ale łamigłówka. Napisałeś już wszystko i niczego już nie można dodać. Co do czytania , moja mama ( już niestety śp.)
    ciekawe książki czytała wielokrotnie i mówiła, że często zdarza jej się inaczej ją zrozumieć, albo czegoś ciekawego "doczytać". Mnie samej umknęło wiele ciekawy książek , tylko dlatego że ktoś ją nazwał LEKTURĄ (prawdziwe przekleństwo). Co do nauki milczenia - masz rację , wszystkie umiejętności wymagają od nas wiele czasu zanim nauczymy się "to robić" , ale milczenie wymaga mądrości , dlatego nauczenie się go wymaga najwięcej pracy i czasu. Ufff, ale się mądrzę - wybacz, ale uwielbiam do Ciebie wpadać . Córcię masz "wyjątkową" w dobrym tego słowa znaczeniu (oczywiście) - pewnie po tacie ... i mamusi też. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  25. brawa to pięknie że córa jeż zaczyna pięknie czytać niedługo będzie mogła zatopić się w świecie książek

    OdpowiedzUsuń
  26. Warto pisać choćby dla siebie. Czy ktoś w tym coś odnajdzie? Dla mnie to drugorzędna sprawa na razie.

    W liceum nie czytałam lektur, prawie żadnych, choć czytać bardzo lubię i zawsze lubiłam - ot fenomen szkolnictwa...

    A ostatni akapit o córce, cóż, dziecięca mądrość nie zna granic :D a ja się uśmiałam. O! :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Czekam niecierpliwie, az chlopcy zaczna czytac. Sa tak ciekawi swiata, ze nie mam watpliwosci, z epolubia czytanie, jak ja :)
    Jak byłam w ciązy z chłopcami, to w którymś czaspismie znalazłam cytat, który powiesiłam na dwrziach: "Ucz swoje dzieci milczeć. Mówić nauczą sie same" (B. Franklin).
    Teraz bawimy sie w ciszę. Czasami sie udaje :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Mam czasem wrażenie, że niektórzy nigdy nie poznają sztuki milczenia. Z czasów szkolnych tylko żałuję, że więcej nie czytałam. Teraz nie mam aż tyle czasu na książki.

    OdpowiedzUsuń
  29. Dokładnie, mam ten sam problem :)))

    OdpowiedzUsuń