Może damy radę. Może nie. I tak na zmianę. Niepewność. Po chwili znów wypełnia nas siła zdolna przenosić skały i krecie kopce, by potem ulecieć jak wdmuchane w dziurawy balon powietrze. Tuż po zwątpieniu przychodzi kontestacja, pytania. Czy naprawdę każdy ma równe szanse? "Najpiękniejszą rzeczą, jakiej możemy doświadczyć jest oczarowanie tajemnicą". To uczucie, które jest początkiem prawdziwej sztuki, nauki. Nie byłoby w tych słowach nic z nieufności, gdyby ich autor nie był twórcą teorii względności. Co zatem dalej?
Siedzimy. Siedzimy w ławach, i kujemy na blachę. W końcu człowiek uczy się przez całe życie, choć najmniej w szkole. Tym piękniejsze staje się to, czego jeszcze nie poznaliśmy, o czym myślimy, do czego dążymy, mimo niewiedzy. "Mamo - zaczęła córka mijając bramę przedszkola - jak to jest w tej szkole?" Chwila zadumy i mama zaczęła tłumaczyć: "Inaczej trochę niż w przedszkolu. Jest pani, która daje dzieciom zadania, i ocenia..." Szły tak obie wąską ścieżyną do domu jak dwie kumy, gdy nagle córka przystanęła. "Zadania? To nie problem, mamo... Bo wiesz, zadania są jak tajemnica, zagadka do rozwiązania" - powiedziała córka, wywołując uczucia zaskoczenia i trudnej do opisania dumy.
Gdy coś się kończy, powoli powstaje coś innego. Szkoła jest wybawieniem od beztroski, bramą do dorosłości i odkrywania tajemnic, nowych odcieni kolorów. Ale beztroska nie dotyczy tylko dzieci, a przymus to nie domena szkoły. W dążeniu do celu nie można przesadzić. "Mamo, bo Julka dziś wymiotowała kromką przy śniadaniu" - zelektryzowała córka senne popołudnie. "Oj, może jej nie smakowała?" - zaniepokoiła się mama. "Nie, po prostu pani jej tak wciskała".
Cud modernizmu (SP nr 93 w Krakowie), fot. Gazeta.pl |
"Po prostu pani jej tak wciskała".. a potem już prosta droga do zabicia tajemnicy:(
OdpowiedzUsuńTrzeba być ponad to :)))
UsuńAno trzeba, choć czasem trudno...oj, bardzo trudno:)
Usuńoj...
OdpowiedzUsuńTrzeba szukać pozytywów ;)))
Usuńznalazłeś jakieś ?
Usuńale szczerze - mam ciarki po tej opowieści i wielki smutek.
Ogromnie cieszy mnie, jak dzieci (nie tylko moja córka) podchodzą do wyzwań :))) Ich entuzjazm jest niewiarygodny, i nie da się ukryć, że niektórym zostaje on na całe życie :) Taki entuzjazm pomimo wielu przeszkód i niełatwych zadań :)
UsuńDzieci lubią odkrywać, są w tym takie szczere i prawdziwe. Uwielbiam patrzeć, jak pracują, jak wołają " Pozwoli pani,że my sami...."
UsuńDodam ,że jestem nauczycielką dzieci w wieku wczesnoszkolnym.
Osz! Jak bym chciała mieć takie podejście do czyhających na mnie zadań
OdpowiedzUsuńJa też :)) Dlatego o tym piszę :)))
UsuńTakie podejście mają wyłącznie młodsze dzieci. A potem... potem radość poznawania i uczenia się zabija się w nich sukcesywnie i systematycznie...
UsuńAle przecież wszystko jest w porządku, nieprawdaż?
Świetne podejście, chyba można się wzorować :-)
OdpowiedzUsuńDaje trochę do myślenia ;)))
Usuńdaje do myslenia... proste i madre :O)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ale czy realne? :)) Oby :)))
UsuńObawiam się tego czasu, kiedy dziecię pójdzie do szkoły. Zawsze byłam oportunistką i mocno obrywałam za nieschematyczne myślenie, przypuszczam, że niewiele się zmieniło w sposobie myślenia pedagogów przez ten 25 lat. A może się mylę?
OdpowiedzUsuńDługo się zastanawiałem, co napisać, bo czy to naprawdę zależy od pedagogów :) W dużej mierze tak, ale chyba bardziej od nas samych :))
UsuńMyślę, że jednak bardzo dużo zależy od pedagogów. Mam brata, teraz już ma 15 lat. 3 lata temu nauczycielka angielskiego (był to dodatkowy kurs w szkole językowej)nagminnie się skarżyła, że Kuba jej przeszkadza w prowadzeniu zajęć. Kiedyś wręcz powiedziała mamie, że ma go wypisać. No i mama się zapytała, co takiego on robi na tych zajęciach, że ona nie może sobie poradzić? Gada z kolegami? To niech go przesadzi do innej ławeczki. A nauczycielka odpowiedziała, że zadaje za dużo pytań. Że się pyta o zadanie, o wyrazy, jak coś napisać. I to źle. Jej to przeszkadza. Ja się złapałam za głowę jak to usłyszałam.
UsuńMasz rację, bardzo dużo zależy od nauczycieli, zwłaszcza od strony zainteresowania tym czy innym tematem, ale tajmenic nie odkrywamy tylko w szkole :)
UsuńDziś szkoła to nie tylko wyzwanie dla dziecka, ale w dużej mierze dla rodzica. Niestety.
OdpowiedzUsuńJak wszystko :)) Póki nie dorośnie :)
UsuńOby tylko się nie rozczarowała szkołą to najgorsze co może być - niestety znam z autopsji :/
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję, ale to jeszcze przed nią, nie teraz, nie już :))
UsuńKurcze, aż boję się pomyśleć jak moja córa dorośnie do pójścia do szkoły...
OdpowiedzUsuńidę czytać kolejne posty bo trafiłam tu przypadkowo, a już mnie wciągnęło!
Pozdrawiam,
LL
To nich wciąga jak najgłębiej ;))) Pozdrawiam :)
UsuńCzasem wydaje mi się, że ja dopiero teraz dorosłam do uczenia się i odkrywania tajemnic... Tych, które są poza mną ;). Te we mnie odkrywałam od zawsze... Mądra jest Twoja Córka :)!. Podziwiam.
OdpowiedzUsuńTajemnica może się kryć tuż obok nas, i jeśli to my ją dostrzeżemy, może sprawić nam wiele radości :) Pozdrawiam jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńStoję teraz po drugiej stronie tej szkolnej barykady, drugiej stronie szkolnych ław. Życzyłabym sobie bardzo, żeby z nauczycielami na co dzień było więcej odkrywania tajemnic, a mniej wciskania :)
OdpowiedzUsuńI chwała Ci za niesienie tego kaganka oświaty :))) Jak widzisz wciskanie nikomu nie wychodzi na dobre ;)))
UsuńWłaśnie skończyłam szkołę. Napisałam maturę i siedzę w domu, myśląc o potencjałach błonowych i kurczeniu się cytoplazmy pod wpływem niedostatecznej ilości wody. Powiedz córce, że będzie fajnie.
OdpowiedzUsuńPowiem, choć mam takie przeczucie, że ona to już wie :)))
UsuńNiektórzy twierdzą, że szkoła jest fabryką do temperowania talentów, układania i dostosywania. Wolnomyśliciele nie dają rady - niestety
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że takich szkół jest coraz mniej
Taki system stworzyliśmy. Wszyscy maja być tacy sami i tyle samo umieć. Mamy punkty, oceny, standardy jakości,słupki, procenty, numerki, raporty....
UsuńCzego nie mamy? Indywidualności, kreatywności twórczej, osobowości.
Bo jeśli ktoś ( bez znaczenia czy uczeń, czy nauczyciel) odważy się pokazać swoją pełną osobowość - natychmiast zostaje obezwładniony i sprowadzony do parteru. No... i wszystko wraca do normy.
Nie wszędzie tak jest, tam gdzie uczy się mój syn, w cenie są indywidualiści, a jak ktoś chce być w szeregu to w nim zwyczajnie jest albo się go prowokuje
UsuńI ja tego systemu w Polsce nie tworzyłam - tak na marginesie
Prawda o szkole jest jak tajemnica - trzeba ją odkryć ;)))
OdpowiedzUsuńJako mały dzieciak też lubiłam "rozwiązywać zagadki" w szkole :)
OdpowiedzUsuńZagadki nadal lubię :)
Ale do szkoły chyba już nie chciałabym wrócić.
Też nie chciałbym wrócić do szkoły, ale chciałbym po szkole pójść inną drogą :)
UsuńKto by nie chciał ;)
Usuń"W końcu człowiek uczy się przez całe życie, choć najmniej w szkole" - ciekawe dlaczego?
OdpowiedzUsuńPraktyka z jednych czyni mistrzów, z innych miszczów :))
Usuń...po tym cudzie oczopląsu można dostać. Skończyłem szkoły od przedszkola po studia i jedno co mogę stwierdzić, to to że życie jest najlepszym nauczycielem, a do lat szkolnych wracam z sentymentem...
OdpowiedzUsuńCud modernizmu naprawdę robi wrażenie, nie tylko jak na tamte lata projekt był odważny, ale nawet dziś trudno pominąć go... okiem :)
OdpowiedzUsuńDziecko zawsze szczerze odpowie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
Nie tylko odpowie, co jak się okazuje: opowie ;)))
UsuńI ja miewam tak - coś kłębi się w mej głowie, produkuje, a potem brak sił i ulatuje coś co wydawało się genialne...czasem brak mi tego zapału dziecka do czynów, bezpośredniości...pora odmłodzić się 1 czerwca ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się udało :))))
Usuńha ha no i po co bylo na siłę wsciskac chleb? :)
OdpowiedzUsuńRodzice też tak często robią ;)))
Usuńja tak lubiłam ten poprzedni prosty baner.
OdpowiedzUsuńAle ja na niego patrzę prawie codziennie ;)) I już mi się znudził.
UsuńPS.
To zdjęcie w banerku jest takie samo jak to, gdy blog powstawał :))
Rozumie.
UsuńZazdroszczę Ci tego, że twoje dzieic sa jeszcze takie małe, że towrzyszysz im na co dzień. Tego bardzo mi brakuje. Czasami czuję się bardzo opuszczony, a kontakt z nimi cztery razy do roku (córka) lub raz na miesiąc (syn) to lipa okropna. Ciesz się ojcostwem i czerp z tego póki możesz. Często będziesz wracał do tych szczęśliwych chwil.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale mam nadzieję, że nie przyjdzie mi żyć tylko wspomnieniami, choć - jak mówisz - pięknymi, pełnymi szczęśliwości :)
OdpowiedzUsuńNawet nie będziesz wiedział, kiedy Twoja córka zabroni Ci o niej pisać na blogu, pod karą śmierci;)
UsuńWtedy zmieni adres bloga i nie ujawni dziecięciu, by w młodzieńczej złości nei przegryzła mu tętnicy:-)
UsuńPo co używać przemocy, zaraz tam przegryzać. Wystarczy strzelić focha, mamy to opanowane do perfekcji:)
Usuńświetnie się czyta Twojego Bloga!
OdpowiedzUsuńgratuluję TATO! :)
i zapraszam do siebie!
http://islandofflove.blogspot.com/
pozdrawiam!
Kasia
Świetny blog ;) Jestem pod wrażeniem !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
haha świetny tekst, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTy tato o szkole a ja się umartwiam jak to będzie jak syn pójdzie do przedszkola w przyszłym roku...i to na obczyźnie....czy też będzie ciekaw odkrywania wszystkiego jak zaczną do niego w obcym języku mówić.....?
OdpowiedzUsuń