Czas powrotu do zdrowia po przebytej grypie to czas spędzany w domu, nie posyła się pochopnie dziecka do przedszkola, a coś robić trzeba. Podobno nic nie charakteryzuje człowieka tak, jak zabawa, której szuka. Niemożliwe? "Napławdę! - powiedziała córka do mamy, pieczołowicie ćwicząc "r" podczas tłumaczenia karcianych reguł. - Gła w Piotłusia polega na tym, że Piotłuś nie ma pały". Na ten czas przypomina się rodzinna anegdota o dwóch uroczych huncwotach, którzy po mszy namawiali swoją kuzynkę (miała przypadłość wstawiania "j" w miejsce "r"), aby powiedziała im, kto śpiewał w kościele. Ano chór śpiewał.
Szymborska twierdziła, że nie zna roli, którą gra; wiedziała jednak, że owa gra jest niewymienna. Jak się okazuje fikcja bywa dla dorosłego tym, czym prawda dla dziecka, albo odwrotnie. Nic tak dobrze nie mówi bowiem o naszych rolach, jak czyny i fakty, i to one często pozostają niezmienne. Niemożliwe? Naprawdę! Co zatem dalej? Dalej pada pytanie. "Mamo, pobawimy się w dom? - zaczęła córka. - Ja będę mamusią, a ty tatusiem". "Dobrze" - odpowiedziała niczego nieświadoma mama. "Ale fajnie - ucieszyła się córka. - To ty idź już do kompa, a ja zrobię obiad".
Ani fikcja, ani przyjmowane role nie osłabią jednak naturalnych instynktów kobiety, zwłaszcza tych macierzyńskich. Nierzadko od zabawy zaczyna się postęp, ten demograficzny również. "Mężu - zagaiła niewinnie córka do mamy. - Możesz zostać z dzieckiem, bo ja muszę iść urodzić drugie".
Gry i zabawy rodzinne
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
:-)))
OdpowiedzUsuńDzieci są bardzo dobrymi obserwatorami...
No baaa - najlepszymi :)))
OdpowiedzUsuńDzieci ciągle zaskakują nas swoimi spostrzeżeniami. :) Za kilka lat nam przedstawią wiele sytuacji, o których my nie będziemy pamiętać.
OdpowiedzUsuńO nieee, to wspominki mają działać tylko w jedną stronę.
OdpowiedzUsuń;))))
U nas też króluje zabawa. I choroba. Nie powiem w co się bawimy, bo nie chcę psychoanalizy :) ale dobrze się bawimy :)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem co to psychoanaliza ;)
OdpowiedzUsuń...dzieci mają najlepsze teksty, a dorośli najlepsze skojarzenia...
OdpowiedzUsuńNo z tym drugim to bym polemizował - nie zawsze ;)
OdpowiedzUsuńHa ha :)!... Taka ukryta sugestia :)...
OdpowiedzUsuń(moja 5-o letnia siostrzenica przerywa mamie przedrzeźniając ją - "nie mów już na ten temat. W ogóle to powinnaś pójść z tym problemem do psychologa. Z takimi sprawami to się idzie do Pani psycholog, albo do Pana - on ci wszystko wytłumaczy. Może zrozumiesz, bo ja już nie mam sił". Minę ma przy tym niesamowicie poważną, tylko ten kpiący uśmiech w oczach...).
Sugestia mocna - to prawda :) I dziękuję ze odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńAle ja jakoś psychologów w hierarchii stawiam już za meteorologami ;)
Jak większość mężczyzn? ;)...
Usuńchcę zaprzyjaźnić się z Twoją córką ;)
OdpowiedzUsuńBo wies, zapisy sa, ale cos tu pokombinuje i sie miejsce znajdzie ;)
OdpowiedzUsuńCzytujesz Szymborską?! Nie chwaliłeś się nigdy.
OdpowiedzUsuńg.
A raz czy dwa przeczytałem coś o kocie - poza tym nic ;)
UsuńCzas na drugie dziecko, nie ma zmiłuj :)
OdpowiedzUsuńTy też tak uważasz?
UsuńTo już spisek :)
Działaj :)
UsuńNo co robić, rodzić trzeba, a ktoś z dzieckiem przecież zostać musi... ;)
OdpowiedzUsuńAno nie inaczej, musi zostać - tylko udział przypadający na tatusia musi urosnąć :)
UsuńDoskonale się czyta "zeszyt rozterek", bo tu zmysł obserwacyjny ma nie tylko dziecko, tatuś też;)
OdpowiedzUsuńTatuś tylko siedzi przy kompie i spisuje ;)
OdpowiedzUsuńZnaczy się, żona często gotuje :)
Usuńg.
I do tego jak dobrze! :)))
UsuńOj wesoło widzę masz z tą swoją pociechą. Oby zawsze była taką fajną dziewuszką, jaką jest teraz. A Piotruś to mega gra, sama uwielbiałam i miałam chyba z dziesięć różnych talii - wybieranie odpowiedniej na dany wieczór było niczym rytuał: postacie z Kaczora Donalda, Piotrusia Pana, a może Księżniczki Disneya? Oto było pytanie! :D
OdpowiedzUsuńGgy patrzę, jak córka notoryczie ogrywa nas we wszystkie gry, spodziewam się, że będzie chciał kolejnych kika w najbliższym czasie :)
UsuńAle cóż to jest za pytanie? Czy możesz posiedzieć z dzieckiem bo ja muszę urodzić drugie? Ciekawe co by było gdyby Mąż jednak nie mógł ;)?
OdpowiedzUsuńZ tego wszystkiego wynika że trzeba odejść od komputera i za robotę się wziąć, hihihi ;) Czekamy na wieści o postępach.... W wymowie "r" ;P
Pozdrawiam
Hehe :)
OdpowiedzUsuńIle to Twoje dziecię ma lat? Bardzo mądra jest i te teksty :D
OdpowiedzUsuńA z pięć będzie :)
OdpowiedzUsuńChyba jestem mamusio-tatusiem ;)
OdpowiedzUsuńGotuję obiad zerkając do laptopa.
Przeważnie robię dwie rzeczy naraz :) żeby sie nie nudzić.
"Ale fajnie - ucieszyła się córka. - To ty idź już do kompa, a ja zrobię obiad".
OdpowiedzUsuńTwoja córka jest mistrzem seriously! Rozwaliliście mnie tym zdaniem Ty Tato córki,który to spisałeś i oczywiście autorka cytatu ♥
Ha! A w poczekalni są już nowe teksty :) Tak naprawdę to jest Jej blog ;)
UsuńTrafiłam tutaj dzięki Twojemu (pozwolę sobie na Ty pisać) na moim blogu i coś czuję, że będę często tutaj wracać ;)
OdpowiedzUsuńRozbroił mnie ten wpis ;) Dzieci to skarbnice mądrości ;)
Zapraszam częściej zatem i dziękuję za odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńDzieci są lustrami rzeczywistości. Nie raz ze zdziwieniem patrzyłam "na siebie" w wykonaniu latorośli. Dobrze, kiedy jest tylko śmiesznie, bo widywałam w przedszkolu, że może być też strasznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie.
P.S.
U nas się co ciekawsze teksty w wykonaniu dzieci spisywało. Powstał niezły zeszycik ;-)
Czyli prowadzenie to zeszytów to rzecz bardziej powszechna - cieszy mnie to :)
UsuńDolny śląsk - nie do opowiedzenia, do zobaczenia. ^^ Pozdrawiam i rodzinny wypad na Ślężę jak najbardziej, byle latem, polecam. =)
OdpowiedzUsuńPamiętam dwa rysunki, bo mój syn woli rysować, niż gadać - jeden tatą przy Pc i mamą przy laptopie, a on posrodku z autkiem, drugi z tatą za jedną rękę i...tu mama miała być, ale but wyszedł za duży i został przerobiony na karetkę pogotowia, więc narysowana dalej mama wygląda na ciężarną co jedzie do szpitala :D
OdpowiedzUsuńA spostrzeżenia dzieci są czasem... wstrząsające :)
Rysunek musiał być zacny :)))
UsuńMnie tez wlasnie dopada choroba.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, artykuły o odchudzaniu, ćwiczeniach i nie tylko. Obserwujemy?
Ciekawy wpis. A dzieciaki są genialne!
OdpowiedzUsuńCzłowiek na starość tumanieje ;)
UsuńDzieci są mistrzami. Ileż mnie razy powalają teksty mojego Aleksa, a on przecież ma dopiero 4 lata ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
K.
4 latka to się dopiero zaczynają najlepsze teksty :) Również pozdrawiam :)
UsuńSzkoda że my dorośli tracimy wiele z dziecka. Fałszywy obraz świata narzuca nam określone normy i role.
OdpowiedzUsuńcodziennik.blogspot.com
Każdy od czegoś zaczynał :D I dziękuję ^^
OdpowiedzUsuńA nie za ma co ;)
Usuń:)
Dziękuję :) Będzie mi bardzo miło, jeśli zostaniesz na dłużej :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzieci świetni obserwatorzy! Też się przyłączę do tej tezy, dzieci uczą się po poprzez m.in naśladownictwo - przez co dostarczają Nam wielu powodów do uśmiechu.
OdpowiedzUsuńPs. Też zagoszczę tu na dłużej. Dziękuję za dostarczenie mi powodu do uśmiechu - miło się Ciebie czyta. Pozdrawiam:)
Również pozdrawiam i dziękuję :) Mam nadzieję, że mojej córce życie zawsze będzie dostarczać więcej powodów do uśmiechu niż do zmartwień, wtedy i ja będę mieć powód do radosci:) O czym pewnie czasem napiszę :)
Usuńuśmiałam się :)
OdpowiedzUsuńPiotłuś nie ma pały ... dzieciaczki są kochane
a Ty fajnie o tym piszesz
Dziękuję :) Śmiech to najlepsza odp. na rzeczywistość :)
UsuńBabcia Wisia mówiła też, że tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzili. Ci i tamci i jeszcze Ten z piętra wyżej. A Dziecięcia sprawdziany notują;)
OdpowiedzUsuńBabcia mądre rzeczy mówiła :)
OdpowiedzUsuńDobre. To ostatnie zdanie. Dzięki za wizytę, będę tu zaglądać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZapraszam częściej :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń