Sąsiedzi

Doszło do niesmaku, sąsiad kibicował w ostatniej ligowej kolejce drużynie Legii; miasto Kraków dawno nie widziało czegoś podobnego, z wyjątkiem pewnego warszawskiego pudla, który dotarłszy w asyście swej fiokowej pani do eleganckiej posiadłości, zaczął odlewać się na dworze zamiast na polu. Odwróćmy jednak sytuację chwilowo: czymże jest takie polewanie dworu wobec obciachu w oczach sąsiada? Hę? Niczym jest. Auto kupuje się przecież w połowie dla siebie, a w połowie dla niego. Nie wypada też w obecności sąsiada nie wyciągnąć nowej komórki czy nie wspomnieć o wielkich planach wakacyjnych. To się po prostu nie godzi.

Z drugiej strony sąsiad to ktoś, od kogo zawsze można pożyczyć mąkę, cukier, tasak, baseballa czy klucz wiolinowy. I to sąsiad, bo któżby inny, przyniesie nam zwiane podmuchem wiatru z balkonu pożółkłe gacie i przetarte skarpety. Sąsiad zadba też o nasz nastój, wpuszczając do naszych uszu pozytywne harmonie: poranne śpiewy i jodłowanie pod prysznicem, przestrogi na temat asortymentu w sklepie za rogiem - "Mówiłem ci sto razy, żebyś tego g*wna tam nie kupowała!", poobiednie bas-beki i alt-bąki, zapewni sobotnią pobudkę 1000-watową wiertarką udarową czy dźwięki oznajmiające, że druga połówka sąsiada znajduje się wieczorową porą w szczytowej formie. To w końcu sąsiad poinformuje nas o przebiegu ważnego meczu (o wszystko). Stracona bramka: "Ale szmata!"; pogrzebana szansa na wyrównanie: "Mówiłeś coś, kochanie?"; karny dla drużyny przeciwnej: "Nie, k*rna, nic nie mówiłem".

Bywa jednakże i tak, że sąsiad urzeknie nas swoją historią lub zrobi niezapomniane wrażenie na naszych dzieciach. "Czeeeść, mała księżniczko" - powiedział do córki przechodzący sąsiad, którego wcześniej moje oczy rzadko widywały. "Cześć - odpowiedziała lekko speszona córka, po czym błyskawicznie dodała. - Mamo, mamo, patrz jaki fajny gość!"

6 komentarzy:

  1. o, ja! sąsiad kibicuje Legii a córa mówi, że to fajny gość. Wasze metody wychowawcze naprawdę się sprawdzają :) Córę już znam, zapoznaj mnie proszę z sąsiadem.
    kz

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak mi jeszcze przyszło do głowy, że może córka 'leci' na kibiców Legii? Przecież mnie też lubi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh, to nie był ten sam sąsiad :)Córa już tam wie, komu kibicować, chłopcy z przedszkola ją uświadomili ostatnio :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ha, i widzisz to jest klucz do sukcesu, posłodzić małej żeby w oczach rodzicow/sasiadow dobrze wypasc, zartuje oczywisci
    Dziekuje za odwiedziny na moim blogu - pozdrawiam piszacego tate :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tata ma świetne "pióro" (chyba dziś trzeba używać formy "klawiaturę" hehe).

    OdpowiedzUsuń