Jak daleko do Olsztyna?

W czteroletniej historii Zeszytu rozterek zdarzały się publikacje tekstów znalezionych w sieci. Pomyślałem sobie, że od czasu do czasu można do tej tradycji powrócić; relacja anonimowego pasażera autobusu zaprezentowana poniżej nie jest może najnowsza, ale bardzo mi przypomina sytuacje, które opisywałem na blogu parę lat temu. Moja córka była wtedy nieco młodsza i zadawała mnóstwo niewygodnych pytań.

Przepełniony autobus do Olsztyna, przez całą drogę trzy-czteroletni maluch zadaje ojcu pytania, ojciec zaś cierpliwie odpowiada: 
- Tak, to traktor, kosi trawkę; to stacja benzynowa – tutaj samochody piją benzynę, żeby jechać dalej…
Gdy maluch pyta, jak daleko jeszcze do Olsztyna, tata skupia się, uważnie patrzy przed siebie, i mówi:
- Już blisko.
Dojeżdżamy do zamkniętego przejazdu kolejowego, czekamy około 20 minut. Obok autobusu łąka, na łące dwie krowy, młody rudy byczek i kilka owiec. Maluch, zainteresowany tym zwierzyńcem, zadaje kolejne pytania, a tata dzielnie odpowiada:
- To są krówki, a to są owieczki, jedzą trawkę, krówki robią muuuuu…
Silnik w autobusie wyłączony, pasażerowie mimowolnie słuchają dialogu taty z synem. Nagle byczek zaczyna się sposobić do jednej z krówek, zarzuca jej na plecy przednie nogi i mości się do krycia. Pasażerowie zamarli w oczekiwaniu i już po chwili dźwięczny dziecięcy głosik spytał:
- Tatusiu, a co one robią?
Zapanowała kompletna cisza, nawet muchy przestały brzęczeć. Kilkadziesiąt par oczu zawiesiło się na twarzy speszonego ojca, który po kilku sekundach wydukał:
- Patrzą, czy daleko jeszcze do Olsztyna…
Wybuch śmiechu słyszano podobno w całej okolicy.


Po małym ślectwie dotarłem do źródła: TU

29 komentarzy:

  1. Hahaha dobre! Nie znałam.
    A już myślałam że nawiąże do tej benzynki i do tankowania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tekst rozwalił - może zgłosi się Tato-autor? :))) To mu pogratuluję :)))

      Usuń
  2. Oj, nie udałoby mi się tak wybrnąć. Moja córa rosła w otoczeniu koziołków i kózek ćwiczących "patrzenie czy daleko jeszcze do Olsztyna, więc uznałam, że najlepiej jej powiedzieć prawdę. Przyjęła ją jako zwyczajną rzecz, zresztą w wieku 9 lat przyjmowała już pierwsze kozie porody.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero teraz przeczytałam u źródła. Aj, to rzeczywiście maluszek, no i sytuacja mocno pesząca.

    OdpowiedzUsuń
  4. rodzicielska kreatywność to jest to!

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba przyznać, że Tata zachował zimną krew :) Rodzic musi być przygotowany na wszystko, ostatnio sama przekonuję się o tym coraz częściej :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak tu żyć? :) Człowiek chciałby, by w żyłach płynęła gorąca krew, a tu nagle każą mu zachować zimną ;)))

      Usuń
  6. :)))

    Ciekawe, że mi się te dwa najnowsze posty nie wyświetliły na pulpicie... Poprzednie też nie. Zbyt długie przerwy w pisaniu. Proszę częściej! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zaobserwowałem spadek wejść :( Nie trzeba było robić sobie przerwy :) Tym bardziej dziękuję za dotarcie tu :))

      Usuń
  7. O, brakowało mi czytania takich historii z mrugnięciem okiem ;) Gratuluję dzielnemu tatusiowi błyskotliwej riposty mimo speszenia. Dzieci to mają wyczucie, kiedy zadawać niewygodne pytania!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam i ryczę z uciechy:) Biedny tatuś... ale wybrnął mistrzowsko:)

    OdpowiedzUsuń
  9. To, co Pan pisze czyta się miło i lekko, dopowiadając sobie treść wyobraźnią:-)
    Ale bardzo proszę nie pisać takich rzeczy, jak "ślectwo". To nie przystaje do Pana stylu.
    Poza tym, gratuluję talentu pisarskiego i pozdrawiam serdecznie. MS.

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajne obyczajowe nowelki

    OdpowiedzUsuń
  11. Każdy odległości mierzy inaczej. Ja lubię podróżować.

    OdpowiedzUsuń