Do zabawy we wspominanie dawnych lat zaprosiła mnie Madeleine, nie pozostało więc nic innego jak sięgnąć do pamięci, która po latach nie jest już tak dobra. Nie potrafię uszeregować tego, co w czasach PRL-u zrobiło na mnie największe wrażenie albo za czym tęskniłem wtedy najbardziej. Tak, tęskniłem, bo specyfiką tamtym lat było to, że najlepsze naówczas rzeczy były słabo dostępne lub było to coś z kategorii "można pomarzyć". Postanowiłem zrobić listę według pierwszych skojarzeń. Zatem...
Nr 1. Miętowe czekoladki. I tu mały problem, bo one przetrwały do dziś, ale wtedy kojarzyły mi się z czymś wyjątkowym, co dostawałem tylko od święta. Poza tym nigdy tak naprawdę się nimi nie najadłem, bo gdy rodzice wydobyli spod ziemi pół kilo "pomadek", jak to się u mnie mówiło, to mój brat wyjadał je ukradkiem, pozostawiając w papierowej torebce dokładnie trzy: dla mamy, dla taty, i dla mnie. Może dlatego tak bardzo mi ich brakowało. Na szczęście teraz kupuje mi je żona :)
Nr 2. Rower Pelikan. Mały wehikuł, który miał pomóc w zdobywaniu sympatii koleżanek, bo rower to było w końcu coś. Nie pomógł. Ledwie go dostałem, a już następnego dnia koledzy jeździli Wigry 3, a potem przesiedli się na motorynki. Wtedy zazdrościłem im tego powodzenia u dziewczyn, ale dziś już wiem, że motorynki nazbyt często kończyły w krzakach, z których dziewczyny wychodziły matkami, a koledzy ojcami...
Nr 3. Kim Wilde na festiwalu w Sopocie w 1988 roku. Utkwiła mi w pamięci bardziej niż inne zagramaniczne gwiazd. "You came" długo chodziło po głowie i nie chciało jakoś wyskoczyć.
Nr 4. Perfumy o idiotycznej nazwie "Być może...". Moje pierwsze zetknięcie z zapachem innym niż pasta do parkietu (też ją namiętnie wdychałem). Z czasem dotarło do mnie, że być może nie był to zapach mojego życia.
Nr 5. Serial "Dempsey and Makepeace". Podobał mi się kabriolet, którym jeździli, może już wtedy moje marzenia były jakimś preludium do kryzysu wieku średniego. A może wcale nie, do dziś mam przecież kombi.
TAG: Dawno, dawno temu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wigry 3 hahahaha pamiętam :) był jeszcze BMX, i były też takie małe rowerki Reksio i chyba Salto, numeru 3 w ogóle nie kojarzę muszę zaraz odsłuchać i przypomnieć sobie, serial też nic mi nie mówi...:) i perfumy....wiem, wiem, były takie ale nie pamiętam ich, nie pamiętam zapachu...p.s. a na szprychy zakładało się jeszcze koraliki, pamiętam ich dźwięk!!!! kilka paczek koralików oczywiście!!!! i najlepiej się jeździło w sukience lambadówce hahaha;)
OdpowiedzUsuńdobra, posłuchałam pierwszych dźwięków i oczywiście znam piosenkę :)
OdpowiedzUsuńSukienek to już nie pamiętam, ale koraliki jak najbardziej; nie dałem się jednak namówić :)
OdpowiedzUsuńJa oglądałam Arabellę na czarno białym telewizorze bez głosu, drugi był
OdpowiedzUsuńw innym pokoju bez obrazu, ale za to był głos;)
Piosenkę Kim Wilde oczywiście pamiętam i uwielbiam.
Kochałam się wtedy w serialowym Robin Hoodzie, pamiętacie taki przystojniak z długimi ciemnymi włosami, szalałam za nim;-)
Ja tylko pamiętam "Niewolnicę Isaurę"; oglądałem jednym okiem, bo rodzicie mi nie pozwalali siedzieć przed telewizorem :)
OdpowiedzUsuńIsaura, pamiętam. Oglądałam z mamą, bo uwielbiała ten serial.
OdpowiedzUsuńA słynny Modern Talking i Europe? Pamiętasz?
Pamiętam, ale Modern Talking nigdy do mnie nie... przemówił, może dlatego, że słuchał ich kolega, które nie za bardzo lubiłem :)
OdpowiedzUsuńJa ich lubiłam z innego powodu;-)
OdpowiedzUsuń:) ulalala! Dziękuję za tag. Muszę wytężyć mózg zatem i wykopać perełki z zakamarków. p.s. Ja z tego pokolenia, co Wigry 3 odziedziczało po starszych siostrach.
OdpowiedzUsuńOla - nie strasz ;)))
OdpowiedzUsuńBebeluszku - to napisz o rykoszetach PRL-u ;)))
Też się sobie dziwię;-)
OdpowiedzUsuńTeraz ten typ, raczej nie miałby u mnie szans, no cóż, takie jesteśmy poplątane;-)
pozdrawiam!
Oj wszystko to pamiętam: rower "wigry 3", miętowe czekoladki, których nie lubiłam wtedy, sukienkę "lambadówkę", "Niewolnicę Isaurę" i Modern Talking też. Oj, rozmarzyłam się.... Dziękuję za TAG. Jak tylko znajdę wolniejszą chwilę, usiądę spokojnie, powspominam sobie i spiszę to wszystko.
OdpowiedzUsuńA tak swoją drogą lubię wspominać stare czasy, nie zawsze dobre, ale jednak miłe.
Anielska - nie były to dobre czasy w sensie ogólnym, ale oczami dziecka tak ich nie odbieram, cieszyłem się tym co było :) Nie miałem wyboru :)
OdpowiedzUsuńOla - pozdrawiam :)
Być może... mnie do dzisiaj prześladuje zapach kremu "Pani Walewska" - moja mama zawsze pachniała właśnie tym kremem. Poza tym oranżada w woreczkach, i organizowane na dzielnicy olimpiady wszelkiej maści... Jestem do was za stara :P to źle wpływa na samopoczucie :D Pamiętam na komunię dostałam magnetofon kasetowy grundig - nikt takiego nie miał w okolicy, rower to pikuś, ciotka pracowała w Romecie, zawsze miałam czym jeździć... wspomnienia, hehe
OdpowiedzUsuńJeździłaś rometem? Wow! Ja dosiadłem kiedyś WSK-ę i pomyślałem sobie, kurcze, ale to musiały być czasy :))) Ale z tymi latami to już nie przesadzaj :) Kaseciaki były w domu dwa, a ja pamiętam jeszcze, że w użytku był magnetofon szpulowy :)
OdpowiedzUsuńJeździć może nie jeździłam, tato mnie czasem woził, i nie zrozumiałeś mnie. Moja ciotka pracowała w Zakładzie Rowerowym 'Romet' - więc od młodości wczesnej byłam zaopatrywana a najnowszy model... rozpusta
UsuńRozpusta :)
UsuńOj, ja też już mam swoje roki;-)
OdpowiedzUsuńPamiętam traktor z kartoflami który przyjeżdżał na osiedle i głośne wołanie kartofle..kartofle.
Zawsze biegłam, aby je kupić.
A nasz sąsiad miał syrenke i zawsze o nią dbał, a moja mama mówiła że bardziej niż o swoją żonę;-)Ha!
U mnie gość pod blokiem wyskakiwał z żuka i oferował ziemniaki specyficznym zaśpiewem (a sprytny był, bo nie wiedział, na jaką opcję trafi: ziemniaczaną, czy kartoflową): "Zimniaki, kartofle, zimniakiiiii" :)
OdpowiedzUsuńA to cwaniak;-)
OdpowiedzUsuńTeraz marzy mi się taki jegomość z katoflami pod oknem, nie musiałabym ich taszczyć z targu;-)
Jako dziewczynka zawsze myślałam że ziemniaki lepiej smakują od kartofli;-)
Zdecydowanie się nie myliłaś, to się zwyczajnie nazywa kobieca intuicja :)))
OdpowiedzUsuńBa! Okazuje się że już jako mała dziewczynka wiedziałam o co w tym wszytkim chodzi;-)
OdpowiedzUsuńnumery 4 i 5! dzięki, że mi przypomniałeś :)
OdpowiedzUsuńProszę :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń