Tak blisko, tak daleko

W powieści o genialnym perfumiarzu i zarazem odrażającym mordercy, zwanym Grenouille, padają słowa: "Duszą każdej istoty jest jej zapach". Choć w dużym stopniu nieuchwytny, zapach zdaje się najsilniej oddziaływać na wyobraźnię, potrafi przywołać lawinę wspomnień, obrazów, skojarzeń, słów; nie potrzebujemy do tego niczego więcej. Zapach perfum jest poniekąd jak echo; mimo że słabnący z czasem, to wciąż powtarza najważniejszą nutę, dzięki której ktoś staje się nam jakby bliższy, nawet jeśli go nie widzimy, nie słyszymy, nie potrafimy zrozumieć ani ubrać w słowa tego, co chcielibyśmy powiedzieć. Jak się okazuje zapach determinuje nasze działania niemal wszędzie.

Tramwaj, przez niektórych zwany pożądaniem, przez innych przeznaczeniem. Wyczuwalna woń topniejącego śniegu zmieszana z zapachami granatu, piwonii i ambry bijąca od stojącej kilka metrów dalej dziewczyny, woń, która cudownie otumania nadwyrężony zmysł równowagi. Ale zapachy rządzą się swoimi prawami i to, co dalekie, często musi ustąpić miejsca temu, co bliższe. Zapach stojącej przede mną kobiety był inny; chciałoby się zacytować Sapkowskiego: „Zbliżył się, oparł o poręcz tuż obok niej. Czuł bijące od niej ciepło, lekki zapach werbeny. Lubił zapach werbeny, chociaż zapach werbeny nie był zapachem bzu i agrestu”. Werbena nie była rzeczywista, była wyimaginowana, była tym, co chciałem poczuć. „A fum, tato – krzyknęła na całe gardło córka, pociągając mnie za płaszcz. – Ale tej pani się pruje!”
Zatem w każdym z nas budzi się czasem cząsteczka Grenouille'a.

Zapach przenika do naszej świadomości stając się atrybutem już od najmłodszych lat; często najważniejszym. - Córa, chodź, pomożesz mi posprzątać bałagan. – Ale siedzę, tato, jestem księżniczką. – A czy poza tym, że siedzisz i jesteś księżniczką, coś jeszcze robisz? – Tak, tato, pachnę. – Aha.

8 komentarzy:

  1. Jak ja bym chciał jeszcze raz poczuć zapach świeżo usmażonych frytek w pewnego baru, gdzieś tak w okolicach końcówki lat 80, z mojego rodzinnego miasta...

    OdpowiedzUsuń
  2. Antek - uruchamiasz lawinę, która nie ma końca; wiele bym dał, aby poczuć to, co minione, choć ostatnio mam wrażenia, że to co wydawało mi się aktualne, traktuję jako zamierzchłą przeszłość, dziwne, ale prawdziwe ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozowoliłem sobie dokładnie sprawdzić. Cytat z Sapkowskiego pochodzi z opowiadania "Trochę poświęcenia" i odnośi się do Essi (podobnie jak Jaskier była bardem ewentualnie... bardką?!) A fragment "...chociaż zapach werbeny nie był zapachem bzu i agrestu" nie zawiera w sobie drugiego dna, nie jest też przedziwnym skojarzeniem, a wziął się stąd, że miłość Geralta, Yennefer tak właśnie pachniała. To tyle jeśli chodzi o dokończenie wczorajszej dyskusji, a co do samych zapachów, to wspominałem już tutaj, że byłem ministrantem. Krytyk z Ratatuj powąchał ratatuja i przeniósł się do błogich czasów dzieciństwa. Ja miewam takie flashback'i jak poczuję kadzidło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z analizy cytatu jestem bardzo zadowolony, jakkolwiek by do tego podejść, nie szukałem drugiego dna, a zapach bzu i agrestu kieruje we właściwą stroną wszelkie domysły; choć mogą się nam podobać różne zapachy, zawsze jest ten najważniejszy zapach, do którego odnosimy wszystkie inne (Geralt to pięknie ujął). Ludzie mogą stać się bliżsi dla nas dzięki zapachowi, ale to jest tylko nasze wrażenie, które nie ma przełożenia nam faktyczna relację. PS Uwielbiam kadzidło, choć ministrantem nie byłem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na aromatyczną okoliczność tegoż posta, wróciło do mnie wspomnienie babcinej kuchni. Rzeczywiście, pewnych woni się nie zapomina; wbijają się te zapachy klinem w mózgownicę i o dziwo uruchamiają reakcję zmysłową, gdy się je przywoła. Klikasz neuron: "babcina szarlotka" i otwiera się zakładka z obrazem, zapachem i smakiem sprzed lat. Synestetycy mają jeszcze pakiet opcji dodatkowych - zapach z muzyczką lub zapach z kolorem.;-) Prawdą jest również, że dobra gospodyni potrafi zaczarować dom zapachami i nie o syntetyczne parfumy się rozchodzi, ile o zapachy kulinarnych specialites de maison - przetworów, ciast, pieczystego...
    Jutro Kaloryczny Czwartek - idę pracowicie pachnieć...do kuchni.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rogal - właśnie o to chodzi; tyle że chyba nie trzeba być synestetykiem, żeby zapach przywołał obraz, kształt, a może i dźwięk. Sam nie wiem, od czego to zależy, zauważyłem jednak, że w drugą stronę to jakoś nie działa: dźwięk czy kolor nie otwierają klapki w mózgu z napisem "zapach". Przypominasz sobie dajmy na to babciną kuchnię i myślisz od razu: pamiętam zapach tamtej kuchni, a potem dopiero pojawia się wygląd tej kuchni, jakieś szczegóły - tak mi się wydaje ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ano :) liczy się siła bodźca (przydasz się znów psie Pawłowa). Obrazek z kuchnią -> ślinka ciecze ->klawiatura do wymiany...;-)

    OdpowiedzUsuń