Ten sam mglisty poranek w Mieście, ta sama ulica z krzywym chodnikiem prowadząca do Rynku, te same obrysy kamienic, kałuże, kloszardzie bety porzucone na Plantach, których zapach przyprawia o mdłości, i przechodnie, którzy tak jak ja, niespiesznie zdążają do swoich mikrych celów. Te same promienie majaczącego nad ratuszem słońca załamujące się na krawędziach zasranych przez gołębie szyldów. Ten sam brak aprowizacji nim kupię pierwszego hamburgera. Ta sama noga wyprzedzająca drugą nogę, i ta sama druga noga wyprzedzająca pierwszą, te same kroki prowadzące donikąd. Uczucie przepływającego między palcami czasu też to samo jak w tamte dni, gdy o ósmej z minutami wysiadałem z tramwaju, by samotnie spędzić w centrum kolejny dzień wagarowicza.
Moje ja w ogóle się nie zestarzało; dwadzieścia parę lat minęło i mam przed sobą ten sam obraz co wtedy, i z grubsza ten sam brak pomysłu na przeżycie następnej godziny. Co prawda idę do fryzjera, do którego chodzę od czasów studenckich, gdzie spotkam tę samą panią, która na hasło "tak jak zwykle" ostrzyże mnie tym samym zestawem atrybutów, to jednak dopiero wychodząc stamtąd skieruję się w stronę zupełnie innej rzeczywistości, w której spotkam swoją żonę wracającą z Kleparza, a chwile później moja córka wybiegnie ze szkoły muzycznej krzycząc: "Tato, patrz, czego się dziś nauczyłam!"
Nie byłem pilnym uczniem, za to dużo jeździłem tramwajami, dużo chodziłem, i słuchałem. Przecież odkrywanie świata nie polega na odnajdywaniu nowych horyzontów, tylko na patrzeniu w nowy sposób. "Tata widział twój pokoik, i co mu powiedziałaś, słoneczko?" - spytała mama. "Że posprzątam, ale nie powiedziałam mu, że za dwadzieścia lat" - odpowiedziała ze spokojem córka.
Ja
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A jak wyglądał Twój pokoik dwadzieścia lat temu? :)
OdpowiedzUsuńDwadzieścia lat temu nie miałem swojego pokoiku :)
Usuńhahahahaha.... leżę. Od najmłodszych lat już wie Twoja córa, o co chodzi z facetami :) Bystra dziewczynka ;)
OdpowiedzUsuńOj wie ;)))
UsuńJa się nieco pogubiłam... Ale brak pomysłu na przeżycie kolejnej godziny, trafia w punkt ;)
OdpowiedzUsuńTo dobrze ;)))
UsuńMoje Ja również się nie zestarzało, sama już nie wiem czy to dobrze czy źle.
OdpowiedzUsuńTo prawda, różnie to bywa :)
UsuńJakoś dużo goryczy wyczuwam w tym wpisie...
OdpowiedzUsuńI sama nie wiem, co dla nas, ludzi lepsze, jak się dużo zmienia, czy jak nie zmienia się prawie nic.
Jest trochę smutku, ale to uczucie jest odwracalne :)))
UsuńTaka prawda codzienne dzień Świstaka, czasami z małą odskocznią w postaci zmiany kierunku spaceru:). P:)
OdpowiedzUsuńI zatęskniłam za Krakowem...
OdpowiedzUsuńJa troszkę mniej :)
UsuńJestem po świeżutkim obejrzeniu "Seniorów", wspominam 20 letnią Magdę. Fajnie wyglądała, jak biegła w dwóch długich spódnicach do Gołębnika. Nic mądrego jej nie powiem.
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanowię, bo może jednak ...... :)
Madzia, biegałyśmy tą samą trasą :)
UsuńMoże, kto wie ;)))
Usuń...codziennie, kiedy jadę do pracy, mijam drogę do szkoły. Gdyby mi ktoś wtedy powiedział, że tak będzie to wyśmiałbym go...
OdpowiedzUsuńTeż przez jakiś czas tak miałem :)
Usuń...a po drodze był bar... :))
UsuńPo wielu wielu walkach, nie zawsze wygranych, doczekalam sie: pare dni przed szóstymi urodzinami chlopcy posprzatali pokoj. Tzn. wszystko co bylo na podlodze upchneli na parapety, a ze okna maja male to w pokoju nie ma teraz swiatla dziennego. No nic. Jest postep. Ciekwae, kiedy zaczna NAPRAWDE sprzatac.
OdpowiedzUsuńSukces :)))
UsuńAle jak to zrobiłaś? Bo u mnie w zanadrzu jest taki post, ale się boję. Moi mają po 13 lat i nadal nic bez szantażu. Wkrótce własnym przykładem wychowam terrorystów.
UsuńI znów genialny tekst córki, i znów genialne stwierdzenie o "patrzeniu w nowy sposób". Pora chyba się takowego nauczyć, by w rodzinnym mieście, do którego wróciłam po studiach (!?) dostrzec jakiś potencjał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Trzeba się dobrze przyjrzeć, może coś wypatrzy ;)))
UsuńTak! Świeże i nowe spojrzenie na tą samą rzeczywistość może pokazać nam zupełnie nową jakość. :) Tak ja teraz patrzę na świat - z perspektywy "raczkującej", kiedy gonię Młodego po pokoju :D
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale moje spojrzenie nie było takie świeże :)))
UsuńHahaha :)
Usuńzobaczyłam jakaś fajną scenę filmową...ładną
OdpowiedzUsuńi ja ;)
Usuń;)))
Usuńzgadzam się, że najlepiej jest poznawać świat i zycie z obserwacji, ze zwykłego codziennego zycia. książka pokaże teorie, która może się w praktyce w ogóle nie przydać.kurcze, nie wiedziałam, że też jesteś krakus.
OdpowiedzUsuńTak, ale czasami chciałbym o tym zapomnieć :)))
Usuńo praktyce życia, czy byciu krakusem:)?
UsuńO rety, zamiast słowa ,,piesi" przeczytałam piersi i intensywnie zaczęłam myśleć, czyje i skąd tak nagle na ulicy...;-))
OdpowiedzUsuńMoje ja było w dzieciństwie stare, teraz młodnieje. Trochę niepokojące odwrócenie naturalnego porządku, ale myślę, że każde ja ma własny porządek i rytm :)
Mogę zmienić pieszych :))) O, już :)))
UsuńŻe aż się zlękłam a tu przechodnie :))
UsuńDzień za dniem,ciągle jedno i to samo...Czasem mam wrażenie,że żyję w jakimś matrixie.A odpowiedź córki,jak zwykle błyskotliwa;)
OdpowiedzUsuńTylko w tym rzecz, że to jest codzienność sprzed wielu lat :)))
Usuńzmięknie wcześniej, posprząta za kilka lat - przed herbatką z kolegą
OdpowiedzUsuńRacja! Na to liczę! Ale zaraz, jaka herbatka? Jaki kolega?!
Usuń;)))
Tak, ja tez chce patrzec inaczej:)
OdpowiedzUsuńWtedy byc moze zobacze cos co przeoczylam:)
Dokładnie, choć ja w tamtej sytuacji niczego wielkiego nie odkryłem, może poza samym faktem odkrycia, że jak wiele mnie łączy z tamtym czasem :)
Usuńo, a to już COŚ;)
UsuńPrawie wcale nie pamiętam dzieciństwa..., ani czasu szkoły też nie... Wydaje się przez to sobie uboższa, ograbiona z czegoś ważnego...
OdpowiedzUsuńDobrze, że Ty pamiętasz :)
Pamiętam, ale potrzebuję bodźca :)))
UsuńŚwietny tekst! Po pierwszym wersie czułam, że Kraków... czas płynie, my razem z nim, miasto też nie stoi w miejscu- choć to samo jednak inne....
OdpowiedzUsuńdobrze się czyta, chcę więcej!! czuję, że mógłby być to wstęp do książki ;) dobrej książki!!
UsuńDziękuję i zapraszam częściej :)))
UsuńBo ja sądzę, że się tu kroi książka. Dobra książka:) Kwestia czasu. Tak, Tato?:)
UsuńNie miałem tego nigdy w planach :))) Ale dziękuję :)))
Usuńmarzę o okresie, kiedy mój synek będzie sam sprzątał w swoim pokoju:/, chociaz nie wiem czy bede tak bardzo sie o to starała, ja w ogóle nie miałam sama swojego pokoju i ten jego po troszę traktuję jak swoj, którego nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńWidzisz, rozumiesz, jak też nie miałem swojego pokoiku przez długi czas :)))
Usuńcwana bestyjka :)
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńSzczęśliwy z ciebie tata, mieszkasz w Krakowie i o 8 rano nie pędzisz do roboty, tylko sobie spacerujesz i delektujesz swoją osoba:)
OdpowiedzUsuńTo była sobota :)))
UsuńNie tyle na temat treści, co stylu... przeczytałam dopiero jeden post - bardzo mi się podoba styl pisania - jest w nim jakaś lekkość przekazu dlatego też poczytam więcej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam do czytania innych postów :)))
Usuń:) wybieram się do fryzjera... mówiłam ostatnich kilka razy "jak ostatnio"... ale mam ochotę na coś nowego :) idę więc po nowe ;D A Córka Ci rośnie charakterna :) robi się bardzo ciekawie...
OdpowiedzUsuńOj tak :)))
Usuńkolejna rzecz różniąca kobiety i mężczyzn - ta sama fryzura przez dwadzieścia kilka lat :) nie do pomyślenia :P
OdpowiedzUsuńNatura pomogła mi w pewnym sensie :))))
UsuńMoże pora zmienić fryzjera lub/i fryzurę ;-)
OdpowiedzUsuńFryzurę zmienia sama natur ;)))
Usuńcórcia podobna do tatusia :D
OdpowiedzUsuńA jak! :)))
UsuńKrakus... zazdraszczam:) Przyszło mi snuć podobne refleksje, przeżywać " te same mgliste poranki", patrzeć jak kapie dzień za dniem - ale nie w takim uroczym otoczeniu, niestety :)
OdpowiedzUsuńKrakus kocha Kraków, i jednocześnie go nienawidzi :)))
UsuńWitam. Jak tylko młodsza córcia wyzdrowieje jedziemy na rynek Tramwajem, aż mi się zachciało tej frajdy ;-). pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPowodzenia zatem :)))
UsuńFajna, sentymentalna notka. Lubię takie.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl
Pozdrawiam i miłego dnia życzę
Agnieszka
Dziękuję, wzajemnie :)))
UsuńZauważyłam, że zauważyłeś ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Ha! Wydało się ;))) Pozdrawiam również i dziękuję :)))
UsuńZnam to uczucie, albo raczej ten stan.
OdpowiedzUsuńMieszkam 27lat (ups już?) w tym samym mieście.
W tej samej dzielnicy, na Boga w tym samym domu nawet.
Zmieniały się szkoły, jedna się konczyła, zaczynała druga. Nowi znajomi, nowi przyjaciele, też Ci którzy mieli zostac ale odeszli.
Mąż, syn, drugi syn. Niby się zmienia, a ja ciagle tu, chodzę tymi samymi uliczkami, mówie dzień dobry tym samym sąsiadom. Ta sama sprzedawczyni w sklepie i ten sam proboszcz w kościele. Jakby miasto stało w miejscu, a ja w tym wszystkim inna, nowa.
Tylko ja do fryzjera nie chodzę;)
Mnie zaskoczyło to (miała na to ogromny wpływ pogoda), jak łatwo i szybko można się cofnąć w czasie i poczuć to, co kiedyś :)))
UsuńŚwietny tekst i normalne odczucia mieszkańca poza Rynkem. Ja mam podobne. To chyba dotyczy wszystkich, nawet tych najbardziej na piedestale miast. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDzięki :))) Pozdrawiam również :)))
UsuńŁo mamauniu ilu tu ludzi zagląda :)
OdpowiedzUsuńJestem oczarowana tekstem, a Córeczka już cwana bestyjka :)
Powtórzę córeczce ;))) I pozdrawiam serdecznie :)))
OdpowiedzUsuńpodobno Ci najbardziej kreatywni są bałaganiarzami ;-)
OdpowiedzUsuńlubię jak dzieciaki są cwane ;-) to znak, że sobie poradzą :-)
Myślę dokładnie tak samo, ale stosuję z umiarem :)))
UsuńDzieci są szczere :)
OdpowiedzUsuńJa staram się zawsze znaleźć coś nowego w starych murach, uliczkach, ludziach, często przegapiamy różne rzeczy bo uważamy, że to norma, zwyczajny dzień :)
To prawda :)))
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńza 20 lat hahaha
OdpowiedzUsuńaż się boję jak moja córka zacznie mówić, jaką mi puści wiązankę :)