Krok po północy, z początku niepewny, potem następny, i kolejny. Każdy z nich po wielokroć odbity od ścian kamienic. Ile kroków dzieli mnie od skuchy: trzy, dziesięć, może milion? Taka zagadka. Gorączka sobotniej nocy, a w tle pytania podążają krok w krok, krok za krokiem, to szybciej, to wolniej, trochę wężykiem, trochę w zygzak, jakby w oczekiwaniu na potknięcie, bezwładny upadek. Czy ważne jest, którędy pójdę: bulwarem, deptakiem, może ruchliwą ulicą?
Nocny spacer po mieście, to się nie zdarza często. Neony, lans bijący zza szyb, i to uczucie obcości. Nie odróżnisz postaci z zewnątrz; w każdej z knajp ktoś pokazuje nową twarz: z owcy wyłazi bies, leming staje się mędrcem, a mysz zmienia się w gwiazdę. To jest ten czas, w którym każda rzecz jest prawdą. Chocholi taniec o północy, potem tylko spowiedź do rana i ta świadomość jutra jak paw na lśniących włosach. To jest ta noc, w której może zdarzyć się wszystko, ale zwykle dzieje się to samo.
Księżyc łypie cynicznym okiem, oświetla drogę. Pierwszy krok po północy, potem następny, coraz pewniejszy, a z każdym z nich oddalam się od świateł miasta. Wąska alejka prowadzi do celu. Kiedy już zamknę oczy, przypomną mi się słowa. Słowa magiczne.
- Dlaczego masz takie brudne paznokcie, córeczko?
- Bo w przedszkolu robiłyśmy z Gabrysią tajemną miksturę. Dodałyśmy sypiaste takie, pastele, i ostrugałki, później woskowe, a na końcu wodę, potem mieszałyśmy.
- I co?
- I mieszałyśmy. A jak zaczęło wyglądać jak kupa, to wyrzuciłyśmy.
Minuty, sekundy, tyle dzieli mnie od zaśnięcia. Tym razem obyło się bez skuchy.
Krok po północy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W dzieciach odbija się świat dorosłych. Tylko taki bardziej szczery...
OdpowiedzUsuńMoja pięcioletnia chrześnica powiedziała do rodziców - dzisiaj odwiedzi mnie Alicja. To moja najlepsza przyjaciółka. Weźcie się POSTARAJCIE, żeby wszystko dobrze wypadło...
Jeśli rzeczywiście w dzieciach odbija się świat dorosłych, to akurat w tym wypadku nieświadomie. Czasem wybieramy złą drogę, wypijamy nie tę miksturę co trzeba... Nikt jednak nie jest doskonały i takie rzeczy się zdarzają, następny krok nadal zależy od nas.
Usuńojejuuuu jejuuuuu jaka tu mądrość wypłynęła z pod Twojej klawiatury....jestem pod wrażeniem ;))))aż mnie zatkało i nie wiem co napisać....aż sobie pójdę pomalować paznokcie mam nowy kolor i mam nadziej, ze kupa mi nie wyjdzie ;)
UsuńIdź, idź, a uważaj, coby Ci nie odprysło ;))))
Usuńno właśnie, właśnie !!!!!!!;)
Usuń"To jest ta noc, w której może zdarzyć się wszystko, ale zwykle dzieje się to samo." :)
OdpowiedzUsuńMiszczu!
Bebe, zawsze wiesz, co napisać ;)
UsuńBrzmi jak przedszkolne "Kuchenne rewolucje" :)
OdpowiedzUsuńBo zapewne tak właśnie było ;)
UsuńW tej miksturze rzeczywiście musiała być magia ;)
OdpowiedzUsuńAle po jakimś czasie czar prysł ;)
UsuńImprezy tak się właśnie kończą, dobrze, że można sobie przypomnieć i wrócić
OdpowiedzUsuńpo zawrót głowy, znaczy kupy
co za shit
namieszały, namieszały i wyrzuciły
powiedz córce, że zawsze można dolać czegoś z bąbelkami, wtedy może posłużyć za odrdzewiacz :P
Odrdzewiacz się w domu nie uchowa: tata wypije każdą ilość ;)
Usuńdaj dzieku trochę radości z domwym shitem :)
UsuńJeny jakie połączenie tekstów :)
OdpowiedzUsuńnajpierw tajemnicza magiczna noc
a potem (no może też magiczna) mikstura....jednak o konsystencji kupy.
Czuję się jakbym wyszła z sauny i wskoczyła pod lodowaty prysznic :))))
Ostrugałki.....pokochałam to słowo, świetnie brzmi :)
...i jak w Kopciuszku, w pewnym momencie magia przestaje działać :)
UsuńCzyli oboje dobrze się bawiliscie..
OdpowiedzUsuńJa średnio, za to moja córa: przednio ;)
UsuńTy to masz nieźle;)... :D... No..
OdpowiedzUsuńOj maaam :)
UsuńŚwietne połączenie dorosłości z dziecięcą niewinnością.
OdpowiedzUsuń;)))
Usuńpodoba mi się bies :)
OdpowiedzUsuńkz
Kejzecie, a zatem trafiłem ;)
Usuń...koniec najlepszy, he he he...
OdpowiedzUsuńW wydaniu dziecięcym tak :)))
UsuńOby tajemnica jak najrzadziej okazywała się ... kupą
OdpowiedzUsuńOby, aczkolwiek to sedno wpisu ;)))
UsuńPRZEDSEN to taki bardzo niebezpieczny wyłom w CZASIE, w którym pojawiają sie najmniej oczekiwane, wybijające z objęc Morfeusza, obrazy i przypomnienia. Dobrze, że nie wywołały skuchy:-)
OdpowiedzUsuńTo może dziwnie brzmi, ale przedsen otwiera oczy na wiele rzeczy ;)))
UsuńCzyli sama ciemność... i noc... i niewiadoma... i KUPA
OdpowiedzUsuńNo tak w skrócie ;)
Usuńciekawy blog, czytam, czytam i naczytać się nie umiem.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ps.: tak! tata musi być ;)
To zapraszam częściej :) Pozdrawiam :)
UsuńUwielbiam błogość przed zaśnięciem nawet bardziej niż sen, mimo że stan nie do końca rzeczywisty czasem otwiera oczy na rzeczywistość. Wraz z zamknięciem oczu , otwierają się wspomnienia z całego dnia.
OdpowiedzUsuńI tu znowu sedno sprawy: otwiera oczy :) Też tak uważam :) Dokładnie :) Pozdrawiam :)
UsuńNastępczyni Gesler chyba rośnie :)
OdpowiedzUsuńRewolucja mojej córki na pewno skończyłaby się wielką rozwałką ;)))
UsuńJa mieszałam wszystko w łazience. Szampony mydla płyny... A jak zaczynało wyglądać jak kupa to wylewalam do zlewu;) a mamie mówiłam, ze to nie ja...;)
OdpowiedzUsuńWiesz, moja córka po kimś to ma. Nie przymierzając, po tacie ;)))
Usuńzastanawiam się jak ten sławny blogujący tata trafił na mojego bloga.. bardzo miłe wyróżnienie.. :) dzięki za odwiedziny, a ja TU zostanę i poczytam..
OdpowiedzUsuńPan Kazimierz spod monopolowego to jest sławny; to nic, że tylko lokalnie, ale jednak :) Również dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń;)
Usuń